To tylko gra w sztukę.
Na Kongresie Kultury Polskiej w 2009 r. podczas spotkania z elitą sztuki i kuratorów polskich, można było się dowiedzieć, jak dzieli się artystów. Pani Maria (Masza) Potocka wprowadziła dwie kategorie artystów: świadomych i nieświadomych. Pierwsi to Ci, którzy podjęli grę w sztukę , drudzy to Ci, którzy jej nie podjęli. Wiadomo że dla współczesnych krytyków, kuratorów, to gracze w sztukę będą partnerami i najlepszym materiałem do stajni artystycznych. Stworzą niezawodną, oddaną i uzależnioną od rynku grupę. Dziś znawcy sztuki mnożą się jak grzyby po deszczu. Kończą kursy kuratorskie, szkolenia, stają się autorytatywni. Stoi za nimi definicja sztuki, która chroni ich nieomylność.
Instytucjonalna definicja dzieła sztuki G. Dicky'ego sugeruje, że to nie dzieło jest najważniejsze, ale instytucja, która je prezentuje. A więc to instytucja sztuki decyduje czy efekt twórczej działalności jest dziełem sztuki czy nie.
Od artworld do instytucji. Idąc dalej, rozumiemy, że to nie dzieło, jego indywidualność, wartość i oryginalność, ale powołane instytucje, galerie, stowarzyszenia z całym mechanizmem i strukturami, stają się podmiotem i dziełem sztuki zarazem. Jeśli zatem instytucja jest dziełem, to wszyscy jej pracownicy są artystami. Jakie to łatwe. Jak piekarnia i piekarze.
Zapytałem niedawno młodego pracownika galerii sztuki współczesnej: kim jesteś? Odpowiedział, że krytykiem, kuratorem, historykiem sztuki i socjologiem. Imponujące. Pomyślałem, pewnie zna się też na sztuce. Ten system myślenia i działania wymusza zmiany w obrębie rozumienia granic sztuki. To, co kiedyś nazywano przestrzenią artystyczną, dziś nazywane jest terytorium . Tu granice są na wyciągnięcie ręki. Teraz teoretycy artyści stworzyli pojęcie deterytorializmu, gdyż jako pierwsi przeskoczyli płot sztuki i nazwali się artystami. Zdezorientowani twórcy, absolwenci Akademii Sztuk Pięknych - milczą. Są wystraszeni, zakompleksieni i wyautowani. Nie podjęli gry w sztukę. Trzeba być na bieżąco z milionem wydawnictw o sztuce, powielających mądrość mistrzów-kuratorów i krytyków. Trzeba wiedzieć, jaki temat jest na tapecie i w miarę szybko reagować na nowinki ze świata. Trzeba też wiedzieć, kto rządzi. Nie istnieją już zasady, honor czy indywidualność. Pomieszały się światy talentu i beztalencia. Zwyciężyła nuda. Widać ją i czuć. Przeglądy sztuki współczesnej, np. Biennale w Wenecji, Documenta w Kassel i wiele innych, prezentują sztukę artystów, a raczej kuratorów, którzy czujnie kontrolują tendencje zachowań artystycznych na rynku sztuki. W związku z tym większość dzieł jest bliźniaczo podobnych. Ucieczka od prezentacji umiejętności znalazła swoje schronienie w multimediach - najlepszym świecie kamuflażu. Współczesna krytyka, obsługa artystyczna, kuratorzy i stworzona przez nich awangarda to zespół ludzi inteligentnych, często zdolnych, czasem wybitnie. Łączy ich parcie na sukces i brak poczucia humoru. W labiryncie współczesnej sztuki trudno będzie określić, kto lub co jest potworem. Czy to gracze w sztukę czy sędziowie. Zagubienie się w tym labiryncie jest pewne, chyba że ma się nić Andyriadny (przynajmniej w Polsce). Każdy z nas jest twórcą i rzeźbiarzem samego siebie - pisze w "Mowie o godności człowieka" Pico della Mirandola, i dodaje: Trzeba mieć świadomość własnej wartości i szacunek dla siebie. To wizja człowieka renesansowego. Jak bardzo ona się różni od Beuysowskiej koncepcji sztuki, w której każdy może być artystą i wszystko może być dziełem sztuki. Joseph Beuys był propagatorem idei demokratyzacji sztuki. Jak sadzę, zarażony nauką Mirandoli, porwany piękną ideą , ślepo wierząc w sens własnego działania, rozpętał wieloletnią walkę z dotychczasowym porządkiem w kulturze i otworzył bramy dla beztalencia. Zbyt dosłownie potraktował słowa mistrza Mirandoli. W idee demokratyzacji sztuki uwierzyły niemal wszystkie akademie sztuk pięknych na świecie. Edukacja amerykańska dołożyła wychowanie bezstresowe i w obecnym stanie sztuka jest bezosobowa jak masa. Najbardziej ulubionym narzędziem tworzenia w masie stał się aparat fotograficzny i kamera. Potwierdzają to największe przeglądy artystyczne na świecie. Beuys jest z pewnością jedną z największych osobowości artystycznych XX wieku. Wpisał się w poczet mistrzów. Wielu jego naśladowców nigdy nie odkryło siebie.
Uważam, że granic w sztuce się nie przekracza tylko poszerza. Uczciwie, dzięki własnym doświadczeniom życiowym, artystycznym oraz niemodnemu dziś talentowi. Podjęcie gry w sztukę jest najprostszą drogą do sukcesu. Jednak nieuchronnie wiedzie ona do ubezwłasnowolnienia.
Awangardy już nie ma, bo nie może istnieć jako sztuczny twór podsycany i budowany przez kuratorów i krytyków. Istnieje rynek sztuki wypełniony straganami z minimalartem oraz sztuczna bieżnia sztuki do wyścigu szczurów. W każdej bajce jest trochę prawdy. Nie wszyscy są źli i nie wszystko jest złe. Wiemy to dobrze . Platon pisał: Sprzeniewierza się sztuce ten , kto w jakikolwiek sposób zmienia naturalne proporcje rzeczy. Choć dalekie to od sztuki współczesnej myślenie, to jednak jego echo dociera do nas, a z pewnością do odbiorcy, który już kompletnie nie wie o co chodzi sztuce.
A może już czas wypuścić ze stajenek wszystkich artystów. Niech będą wolni. /Andrzej Szarek/